Wariacje śniadaniowe – Charlotte po raz drugi!


Dzisiaj trochę monotematycznie, znowu odwiedziłam Charlotte. Wspominałam już o tej knajpce jakiś czas temu: Bonjour Charlotte!


 W związku z tym, że dopadło mnie jesienne przeziębienie, nie mogłam rano zwlec się z łóżka. Co za tym idzie, nie zjadłam porządnego śniadania (a śniadanie to dla mnie świętość, najważniejszy posiłek w ciągu dnia!). Nadarzyła się okazja na wypróbowanie le petit-déjeuner w Charlotte!

Moja koleżanka w granatowym płaszczyku pojawia się na horyzoncie. Jest tak samo głodna jak ja, więc kilka minut w tramwaju to dla nas wieczność. Grupa hałasujących dzieci uniemożliwia rozmowę, wyobrażam sobie smak chrupiącego pieczywa z czekoladą…
Docieramy na Plac Szczepański, stoliki na zewnątrz świecą pustkami (dlaczego jest już tak zimno?!). Wchodzimy do Charlotte zmarznięte i bardzo głodne, zajmujemy miejsca przy oknie na wysokich taboretach. I czekamy. Czekamy. Czekamy... Po dłuższej chwili ktoś nas w końcu zauważa i możemy złożyć zamówienie (ku naszej wielkiej radości :)). 
Decydujemy się na śniadanie Charlotte (koszyk pieczywa + kawa + słoik czekolady + słoik konfitury). Do tego zamawiamy jeszcze croissanta z nadzieniem cytrynowym i drugą kawę śniadaniową. Koszyk z pieczywem jest całkiem spory - sześć kromek chleba (pszenny, żytni, z rodzynkami i orzechami) i croissant (też z nadzieniem cytrynowym!). Czekolada mleczna jest smaczna, chociaż konsystencją nie przypomina Nutelli. Jesteśmy trochę zawiedzione, ale mus malinowy to najlepsza rekompensata. Przepyszny, niezbyt słodki i naprawdę bardzo malinowy... Próbujemy również białej czekolady i konfitury pomarańczowej. Jak dla mnie ten zestaw zwycięża. Biała czekolada ma odpowiednią konsystencję, bez problemu można nią smarować pieczywo. W smaku przypomina trochę Bąboladę :) Konfitura z pomarańczy, podobnie jak mus malinowy, jest mocno owocowa. Jeśli chodzi o croissanta z nadzieniem cytrynowym, to jest smaczny ale nie zachwycający. Klasyczny, maślany croissant i ten z nadzieniem migdałowym są, moim zdaniem, znacznie lepsze. Miłym zaskoczeniem jest chleb z rodzynkami i orzechami, w połączeniu z masłem i kawą smakuje naprawdę nieźle.
Francuskie śniadanie w miłym towarzystwie uważam za jak najbardziej udane. Brzuchy napełnione, ważne sprawy przedyskutowane, budżet studencki nie ucierpiał. Szkoda tylko, że czas zawsze tak szybko ucieka podczas smacznych posiłków z przyjaciółmi.

Śniadanie Charlotte: 15 zł
+ dodatkowa kawa śniadaniowa: 7 zł
+ croissant z nadzieniem cytrynowym: 5  
















 

2 komentarze:

  1. a chciałam już dzisiaj nic nie jeść, ale narobiłaś mi takiego apetytu, że chyba jednak pójdę zajrzeć do lodówki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć niedawno w ustach rozpływał mi się croissant z Charlotte, to już mam ochotę na kolejnego:)

    OdpowiedzUsuń